Wkrótce rozległo się kilka strzałów. Jako pierwsi zginęli, jeszcze podczas snu, dwaj bracia Goldmanowie oraz jedna z sióstr Gołda Goldman. Wtedy Niemcy wezwali furmanów, aby patrzyli, jak dokonują mordu. To miało odstraszyć innych od pomocy Żydom. Wtedy zastrzelili kolejnego z braci Goldmanów, następnie Leę Goldman wraz z małym dzieckiem, a na końcu pozostałych Goldmanów. Przed chałupę wyprowadzono też Józefa i Wiktorię i tam zastrzelono. Wśród krzyków i płaczu żandarmi zastanawiali się, co zrobić z szóstką dzieci. Po krótkiej naradzie Dieken zdecydował, że ich także należy rozstrzelać. Trójkę lub czwórkę dzieci własnoręcznie zamordował Kokott. Krzyczał przy tym: Patrzcie, jak giną polskie świnie, które przechowują Żydów`. (...) Od kul zginęły wszystkie dzieci Ulmów: Stasia, Basia, Władziu, Franus, Antoś, Marysia i siódme w łonie matki, która właśnie zaczęła je rodzić.