„Jesteśmy ludźmi z drugiej ręki”, pisze autor. „Jesteśmy wynikiem tak wielu wpływów, że nie ma w nas nic nowego, nic, co odkryliśmy samodzielnie, nic oryginalnego, czystego i jasnego.” Godzimy się na to, by nasze życie przemijało w milczącym zniewoleniu, pod dyktatem autorytetów religijnych, politycznych, społecznych czy intelektualnych. Ten wszechobecny konformizm zdaniem autora jest wyrazem odwiecznej tęsknoty za czymś, co okazałoby się w naszym życiu trwałe, co dałoby nam poczucie bezpieczeństwa. Za to pozorne bezpieczeństwo płacimy jednak bardzo wysoką cenę, jaką jest niemożność pełnego przeżywania własnego życia.